wtorek, 22 lutego 2011

Sous le ciel de Paris... mmmm ;)

http://www.youtube.com/watch?v=uOXzGtlLGgw

Dostałam książkę. Książka nosi tytuł: ''Elle cuisine menus et recettes par Mapie de Toulouse-Lautrec'' i tak. Caluśka po francusku, caluśka z przepisami na francuskie dania. Jaki zbieg okoliczności, bo na zajęciach zaczęłam przerabiać jedzenie ;D

Dziś bardzo francusko. Znalazłam kamping w Bois de Bolougne. Teraz zbieram ekipę i najprawdopodobniej wyjazd do Paryża w czerwcu/lipcu. Trzeba mocno trzymać kciuki!

Dziś notka bezjedzeniowa. Ale myślę że wkrótce Was czymś zaskoczę!
Pozdrawiam! ;)

czwartek, 10 lutego 2011

Bananowy koktajl.

Zima się kończy!
Chociaż nie jest jeszcze bardzo ciepło (max 10st) to bardzo się cieszę, że nie muszę chodzić opatulona długim szalem i odziana w 10 swetrów czy bluz.
Czekam tylko już na jakieś krokusy czy inne małe przyjemności, bo ciągle szaro za oknem.

Od początku lutego za to siedzę w domu i zamiast gotować/piec/malować/dziubać kolczyki czy jakoś inaczej wyżywać się artystycznie, ja choruję. No niestety, ominęła mnie wycieczka w góry. Ale cóż, nie pierwsza, będą inne na które na pewno pojadę zdrowa i w pełni sił.

Po wypisaniu recepty na antybiotyk nr2, postanowiłam zadbać o witaminki i zrobiłam sobie koktajl. Znaczy miał to być koktajl ale zapomniałam, że w ubiegłe lato zepsułam końcówkę od miksera. Ale trzeba sobie radzić. Koktajl jest bardzo prosty w przygotowaniu i dodaje energii :) a jako, że zima jeszcze ciągle jest obecna w kalendarzu to sypnęłam cynamonem, a co!

Składniki: (na szklankę)
1 dojrzały banan
szklanka mleka
1 łyżeczka cynamonu
<w zależności od tego jaki banan jest słodki można dosypać cukru>
Przygotowanie:
Gdy mamy zepsuty mikser, banana rozgnieść widelcem.
Dolać mleka, wymieszać. Dosypać cynamon i cukier.
Przelać do szklaneczki. 
Pić i się rozkoszować witaminkami ;)

Dlaczego nie mogę spełniać marzeń? Wszystko musi stanąć mi na przeszkodzie. A miało być tak pięknie.


Muszę poćwiczyć robienie zdjęć ;)

środa, 2 lutego 2011

Pan Kot, Pana Kota ;)

Coś nowego. Typowy włoski deser. Ale. No tak zawsze u mnie jakieś ale. Musiałam go zmodyfikować, nie ta pora że u mnie w domu znajdzie się jakiś mus owocowy. Ostatnio jedyne owoce to mandarynki (które i tak wykorzystałam). Nie ma musu to będzie czekolada, a jak. Trochę podczas gotowania się przestraszyłam, bo trochę na bakier jestem z proporcjami i dałam troszeczkę za dużo cukru i śmietanka wyszła bardzo słodka, ale później tak jakby się wynormowało. Cud :)
Przepis podpatrzyłam na blogu Kucharnii lecz użyłam mniejszej ilości śmietanki i trochę mniej cukru. No i niestety. Nie użyłam wanilii, tylko cukru wnilinowego. Muszę kupić kilka lasek wanilii, niektóre schować do pieczenia, a z jednej zrobić cukier waniliowy.


Najbardziej mi się podobało wyciąganie cotty ze szklaneczki :) ale nie poddałam się i walczyłam dzielnie z każdą przez 5minut. Dla robiących po raz pierwszy. Wziąć nóż z cienką końcówką wykroić przy szklance(tuż przy szkle) po czym odwrócić skubańca i bić szklankę pięścią (albo poklepywać, zależy jaką wytrzymałą szklankę mamy) aż usłyszymy piękny dźwięk odsysania. No, co. piękny był. Uwaga! Wyklapnięta pana cotta ze szklanki lubi uciekać po blacie!


Składniki:
250ml śmietanki kremówki (30% albo 36%)
2 łyżeczki żelatyny
niecałe pół filiżanki cukru
cukier wanilinowy, albo laska wanilii jak w oryginale.
owoce, czekolada
Sposób przygotowania:
Żelatynę wsypać do szklanki i zalać 2 łyżkami zimnej wody. Odstawić do napęcznienia.
Wlać śmietankę do garnuszka, wsypać cukier i cukier wanilinowy. Zagotować.
Zdjąć z gazu, dodać żelatynę i mieszać do rozpuszczenia.
Rozlać do filiżanek lub szklaneczek. (Ja wlałam do 4 szklanek po Nutelli ^^)
Odstawić do wystygnięcia. Gdy będą już chłodne przykryć każdą folią spożywczą i wstawić do lodówki do stężenia, na jakieś 2-3h.
Przed podaniem wyłożyć na talerzyki. W kąpieli wodnej rozpuścić czekoladę którą następnie robimy szlaczki. Dodać owoce.

Smacznego!

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...